Paweł Nawrocki – wywiad

Około 450 występów na ligowych boiskach w regionie, zdobytych 150 bramek. O kim mowa?
Paweł Nawrocki: Redaktor się dobrze przygotował. No, pewnie o mnie.

Zgadza się. To gigantycznie osiągnięcie.
Paweł Nawrocki: Jeśli patrzeć na suche liczby, to fajnie to wygląda. Grałem wtedy najwyżej na poziomie trzeciej ligi. Chciałoby się pograć wyżej, ale nie było mi to dane.

Czyli druga lub pierwsza liga były Twoim marzeniem?
Paweł Nawrocki: Tak. Jako chłopiec chciałem grać jak najwyżej. To był zawsze mój cel, ale urodziłem się tutaj w Pile, gdzie nie było klubu. Pewnie gdyby był tutaj klub pierwszoligowy czy ekstraklasowy, to nie wyobrażam sobie, abym nie zagrał w nim.

Jak byś się cofnął w czasie i w Pile byłaby taka akademia, jak jest chociażby dzisiaj lub taki klub jak KP Piła, to Twoja kariera potoczyłaby się inaczej?
Paweł Nawrocki: Jestem tego pewien, że tak by było. Po prostu teraz chłopcy, dzięki również naszemu projektowi KP Piła, będą mieli tą szansę. Jeżeli przejdą cały proces szkolenia w naszej akademii, to na pewno będą mieli duże szanse wypłynąć na głębokie wody i porządne granie.

„Porządne granie” to Ekstraklasa?
Paweł Nawrocki: Zgadza się.

Trzeba mierzyć wysoko?
Paweł Nawrocki: Tak, szczególnie jeśli chodzi o polskie podwórko. Również do Europy nie jest daleko. Przykład Karola Linettego, który z Damasławka wybił się do Sampdorii Genua. To pokazuje, że nawet z mniejszych miejscowości można wypłynąć na europejskie boiska. Trzeba mieć marzenia, wierzyć i ciężko pracować.

Jak spojrzysz na piłkę nożną w regionie z perspektywy wielu lat biegania po boisku, również teraz gdy jesteś grającym trenerem Klubu Piłkarskiego Piła, to ta lokalna piłka zmieniła się?
Paweł Nawrocki: Powiem tak. Na pewno teraz jest lepsza praca z młodzieżą. Młodzież ma większą świadomość tego co robić, jak się odżywiać i jak trenować. Dawniej czegoś takiego nie było. Była „szmacianka”, trzepak i trener nie mówił jak mamy grać, przyjmować piłkę, tylko po prostu się grało osiem godzin do zdarcia kolan. Aż mama nie zawołała. Także na pewno zmiana jest widoczna.

Z dawnych lat gry w piłkę na osiedlu Górnym pamiętam takiego jednego zawodnika, którego nikt nie mógł dogonić ani zabrać piłki. Biegał jak szalony po boisku, a w zasadzie to po piachu w Szkole Podstawowej nr 7 albo w innych miejscach, bo takich boisk jak są teraz nie było. Jak się pytało kolegów kto to jest? Odpowiadali: to ten, Nawrocki
Paweł Nawrocki: Tak (śmiech). Co prawda za szybko nigdy nie biegałem, ale miałem ten dar, że omijałem przeciwników. Dobrze dryblowałem i przeciwnicy widzieli z tyłu mój numer na plechach. W dziecięcych latach spędzałem bardzo dużo czasu na boisku. Nawet jak szedłem po zakupy, to czasami zdarzało mi się wracać po ośmiu godzinach. No, ale przynajmniej zawsze z zakupami (śmiech).

Tak z ręką na sercu, czy w listopadzie 2019 roku pomyślałeś sobie, jak dobrze że ta runda jesienna już się skończyła?
Paweł Nawrocki: Dobrze, że się skończyła. Każdy zdaje sobie z tego sprawę, że jesień zakończyliśmy fatalnie. Przegraliśmy pięć ostatnich spotkań z rzędu. Wszystkich to bolało. Tym bardziej, że gra naprawdę nie wyglądała źle. Rywale nas chwalili, że fajnie gramy, ale niestety nie było wyniku. Wszystkim dobrze zrobiło to, że runda jesienna się skończyła i teraz spotykamy się w okresie przygotowawczym. Pojawiają się uśmiechy na twarzach. A po ostatnim meczu ligowym jesienią ciężko było zobaczyć uśmiechniętego zawodnika. Każdy zdawał sobie sprawę, że zawiódł. Tym bardziej, że oczekiwania w Pile są zawsze wysokie. Dobrze, że runda jesienna się zakończyła. Cieszymy się, że możemy się przygotowywać do wiosny i z niecierpliwością czekamy start kolejnej rundy.

Wrócę jeszcze do pierwszej części sezonu. Jak latem przygotowywałeś się z drużyną do gry w A-Klasie, to snułeś takie plany gdzie ja z tym zespołem będę za pół roku?
Paweł Nawrocki: Tak, jak każdy trener. Chciałem wygrywać każdy mecz. Mam zaangażowanych chłopaków i może nie mówiłem tego otwarcie, że chcielibyśmy awansować do okręgówki, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że będą po prostu mocniejsze zespoły. Bardziej zależało mi na tym, jak mój zespół będzie prezentował się na boisku w poszczególnych meczach. Naprawdę chłopcy dobrze grali. Dobrze się rozumieliśmy na boisku. Zresztą kto był na meczach, to widział że gramy futbol ofensywny. Staramy się strzelać dużo bramek. Nie murujemy się. Szkoda szczególnie tej końcówki rundy jesiennej, gdzie wszystko się posypało i został strzęp mentalny zespołu. Chciałem być wyżej w tabeli, ale liga nas po prostu zweryfikowała.

Strzeliliście do tej pory dużo, bo 42 gole. Siłą rzeczy jak się dąży do strzelenia bramki i jeszcze preferowaną przez Ciebie kombinacyjną grą, to jest się również narażony na straty po szybkich atakach. Tych bramek straciliście całkiem sporo, bo 24.
Paweł Nawrocki: Zgadza się. Jednak chcemy dawać radość kibicom. Można pewnie było wygrać z tych ostatnich pięciu meczy jeden czy dwa. My chcemy dominować na boisku. Chcemy budować większą jakość i świadomość piłkarską. Utrzymywać się częściej przy piłce. Uczyć się po prostu grać. Często powtarzam chłopakom w szatni, że wynik jest ważny, ale my budujemy coś większego. Chcemy nauczyć się grać. Jak nauczymy się posiadać piłkę, dominować i grać pressingiem, to wyniki przyjdą same.

Jest jakaś jedna rzecz, którą w rundzie jesiennej zmieniłbyś albo zrobił inaczej?
Paweł Nawrocki: Ciężko powiedzieć, ponieważ praca którą wykonaliśmy była całkiem fajna. Frekwencja na treningach była duża. Przegrywaliśmy mecze tak naprawdę przez błędy indywidualne, a takie rzeczy ciężko eliminować. Jeśli chodzi o formacje lub zadania grupowe, to trener ma na to wpływ. Przy błędach indywidualnych niekoniecznie. Ale jak pytasz, to nie za dużo bym zmienił.

Twoja drużyna była ekipą bezkompromisową. Wygrywała albo przegrywała. Ani jednego remisu. Jak się przeanalizuje te wszystkie porażki, to z wyjątkiem jednej zdarzyły się z drużynami, które w tabeli są wyżej. Jakie z tego wyciągasz wnioski?
Paweł Nawrocki: Najlepiej drużyna spisywała się mając w składzie jedną lub dwie osoby doświadczone w każdej z formacji. Ci doświadczeni zawodnicy dają odpowiednią jakość, której po prostu w kilku meczach nam zabrakło. Szczególnie w konfrontacji z bardziej doświadczonymi drużynami. Trzeba jasno powiedzieć, że Polonia Jastrowie zbudowała bardzo mocny zespół, z myślą o grze w okręgówce. Są bardziej doświadczonym zespołem. Jak się okazało Iskra Krajenka, Derby Stara Łubianka i Drawa Krzyż też. W naszym zespole w decydujących momentach, szczególnie z mocnymi rywalami albo z takimi co grają na naszym poziomie, brakuje przetarcia w wyższych ligach. Stąd również wzięły się porażki. Nie byliśmy w stanie nawiązać do tej pierwszej piątki. Walczyliśmy, ale nie byliśmy w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Pamiętasz jakiś szczególny, być może przełomowy moment, w rundzie jesiennej?
Paweł Nawrocki: Wydaje mi się, że taki niestety najgorszy moment przełomowy, nastąpił w meczu z Iskrą Krajenka. Mieliśmy wynik 2:2. Wydawało się, że zdobywamy kontrolę nad meczem i pojawiła się czerwona kartka dla naszego kapitana. Później mieliśmy jeszcze dwa mecze do wygrania, ale były już tak znaczące braki kadrowe, że nie byliśmy w stanie wygrać.

Braki kadrowe uzupełnia się również juniorami starszymi, czyli w przypadku KP Piła podopiecznymi trenera Tomasza Kowalskiego. Jak umiejętnie wprowadzić takich młodych chłopaków do seniorów, tak by stanowili wzmocnienie dla zespołu?
Paweł Nawrocki: Tu jest ogromna rola nas, trenerów. Musimy odpowiednio ukierunkowywać tych zawodników. Przede wszystkim organizować wspólne gry. Junior starszy musi na treningach „przepychać” się z seniorem. Byłeś na naszych meczach i widziałeś jak to wygląda. Jeśli dochodzi do walki fizycznej bark w bark, to nasz junior nie jest w stanie wygrać takiego pojedynku. Ci chłopcy muszą ciężko pracować nad sobą. Muszą być też swoimi trenerami, chodzić do siłowni i przede wszystkim grać z seniorami.

Grałeś w wielu czołowych zespołach naszego regionu. Jak obserwujesz pilską młodzież wzrastającą pod okiem trenerów Karola Skiby czy Tomasza Kowalskiego, to serce rośnie czy jest swego rodzaju niepewność?
Paweł Nawrocki: Bardziej serce rośnie. Naprawdę mamy fajnych młodych ludzi. Widać potencjał, a tak naprawdę my dopiero zaczynamy. Klub istnieje do niecałych czterech lat, więc nie pracujemy z zawodnikami po dziesięć czy więcej lat. Efekty dopiero przyjdą. Świadomość piłkarska juniorów będzie się cały czas rozwijała i do pierwszego zespołu będą trafiali coraz lepiej wyszkoleni. Do tego będą znali cel, jaki przed nimi postawimy. Będą realizowali założenia taktyczne pierwszego zespołu. Jestem zbudowany tym co widzę u nas w klubie.

Teraz przed drużyną runda wiosenna. 7 stycznia rozpoczęliście przygotowania. Jak zaczęliście i na czym się skupiacie podczas okresu przygotowawczego?
Paweł Nawrocki: Podzieliłem to tak, że cały styczeń pracujemy nad motoryką. Musimy się poprawić w przygotowaniu fizycznym. Oczywiście wszystkie zajęcia będą się odbywały z piłkami. Będzie akcent siły, wytrzymałości szybkościowej, szybkości. W lutym będziemy pracowali nad indywidualnymi działaniami techniczno – taktycznymi, czyli grą jeden na jeden, grą w przewadze dwa na jeden, trzy na dwa. W marcu będziemy działać bardziej grupowo. Czyli zgrywanie bocznych obrońców z pomocnikami, zawodników środkowej formacji i ataku. Połączymy to w formacje i mam nadzieję, że na wiosnę będziemy świetnie przygotowani do rozgrywek A-Klasy.

Przejrzałem przygotowania zespołów z naszego regionu, nie tylko z tej samej klasy rozgrywkowej. I tak np. Lubuszanin Trzcianka zaczął 13 stycznia Iskra Szydłowo 20 stycznia, a rozpoczynają ligę wcześniej niż KP Piła. Skąd decyzja by rozpocząć treningi już 7 stycznia?
Paweł Nawrocki: Nie patrzymy na innych. Organizujemy się sami. Pracujemy tak jak my chcemy. Termin rozpoczęcia przygotowań konsultowałem również z moimi zawodnikami. Czy chcą jeszcze przerwy czy nie. Odpoczywaliśmy półtora miesiąca. Myślę więc, że ten 7 stycznia jest dobry terminem. Poza tym nie trenujemy cztery razy w tygodniu. Zaczynamy od dwóch treningów, potem przejdziemy na trzy jednostki. Zawodnicy chcą trenować, a jeżeli chcą i brakuje im treningu, to czemu nie zrobić tego wcześniej.

Jaka jest atmosfera po pierwszych treningach? Zawodnicy nie pamiętają o rundzie jesiennej, czy może chcą rewanżu?
Paweł Nawrocki: Na pewno drzemie w nich sportowa złość. Było to już widać po jesiennych porażkach. W autobusie zawsze była cisza. Każdy to przeżywał. To nie jest tak, że ktoś przechodził obok meczu. Zresztą nie przegrywaliśmy po 5:0. Zawsze była walka. Zawsze był niedosyt. Zmarnowane rzuty karne, stuprocentowe sytuacje, błędy bramkarzy, słupki i poprzeczki. Wszystko co się zdarza w piłce nożnej. Na pewno jednak była walka i charakter. Dlatego te porażki tak mocno bolały. Jestem pewien, że pokażemy klasę w drugiej rundzie, ponieważ zasługujemy na wyższe miejsce w tabeli. Każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Co jest w tym wszystkim najważniejsze? Praca? Pokora? Cierpliwość? Czy wszystko na raz?
Paweł Nawrocki: Wszystko po trochu. Nie można być buńczucznym. Nie można podchodzić do wszystkiego na zasadzie, że coś mi się należy. Pokora na pewno. Musimy do każdego rywala podchodzić z szacunkiem, ale bez obaw.

Sparingi zaplanowane?
Paweł Nawrocki: Wszystkie sparingi są już rozpisane. Zaczynamy 8 lutego meczem w Wągrowcu z Sokołem Mieścisko. Jestem również po słowie z trenerami bardzo mocnej Iskry Szydłowo. Zagramy także z Koroną Stróżewo, Zjednoczonymi Kaczory, Notecią Dziembowo i Orkanem Śmiłowo.

Poza Sokołem Mieścisko, wszystkie te drużyny grają przynajmniej o ligę wyżej. Jakich wartości oczekujesz po swoim zespole w tych sparingach?
Paweł Nawrocki: Muszą to być również pożyteczne sprawdziany dla naszych juniorów starszych. Określimy ile nam jeszcze brakuje do tych drużyn. Nie oszukujmy się. Nie jesteśmy faworytami praktycznie w żadnym z tych meczy, może poza pierwszym. Gramy z zespołami z wyższych lig. I takie było założenie. Jeżeli chcemy coś budować, to musimy mierzyć się z lepszymi od siebie i się uczyć.

Kiedy będziesz w stanie odpowiedzieć sobie czy mój zespół jest przygotowany na sto procent? Podczas pierwszego meczu ligowego z Iskrą II Szydłowo czy później?
Paweł Nawrocki: Już po pierwszej rundzie czułem, że zespół jest dobrze przygotowany. W każdym meczu walczyliśmy do końca. Prowadziliśmy grę, może poza meczem z Polonią Jastrowie. Za każdym razem dążyliśmy do zwycięstwa, nawet jeśli w danej fazie meczu przegrywaliśmy. Zdarzały się błędy. A teraz? Jak wygramy 11 meczy w A-Klasie, to powiem że byliśmy dobrze przygotowani.

Jaki cel stawia sobie trener i zespół w rundzie wiosennej?
Paweł Nawrocki: Chciałbym zbudować kolektyw dobrze grający w piłkę. Jeżeli teraz nie uda się awansować, bo strata do lidera i wicelidera jest bardzo duża, to wciąż myślimy o każdej następnej rundzie. Mamy pół roku aby zgrać ten zespół. Nic nas nie goni. Nie idziemy na skróty. Nie kupujemy zawodników, nie płacimy im za granie. Po prostu budujemy coś, co na pewno przyniesie efekty. Jeśli nie teraz, to zbudujemy drużynę na przyszły sezon, która będzie w stanie realnie włączyć się do walki o awans do Klasy Okręgowej.

Jaki styl gry powinna mieć drużyna prowadzona przez Pawła Nawrockiego?
Paweł Nawrocki: Jestem napastnikiem, także moja drużyna nie będzie się zamykać. Oczywiście trzeba umieć się bronić, jak i atakować. Chciałbym żeby mój zespół grał piłką. Abyśmy budowali akcje od bramkarza, fajnie je rozwijali i fajnie je kończyli. Jeżeli jeszcze do tego uda się grać wysoko i pressować swoich przeciwników, to będę bardzo zadowolony.

Będziesz zadowolony jeśli seniorzy KP Piła będą grali jak Deportivo La Coruna w połowie lat 90-tych?
Paweł Nawrocki: (Śmiech). Tak, będę przeszczęśliwy. Tylko Deportivo miało trochę inny styl. Grali z kontry, ale też świetnie operowali piłką. Potrafili dominować rywali. Także byłbym bardzo zadowolony.

Wiadomo dlaczego chodzi o Deportivo La Coruna…
Wiadomo, bo jest to mój ulubiony klub od przeszło dwudziestu lat. Oczywiście oprócz klubu, w którym pracuje. Jestem trenerem KP Piła i kibicuje temu zespołowi.

Dlaczego tak lubisz hiszpańską piłkę?
Paweł Nawrocki: Hiszpanie mają piłkę w sercu. Widać, że kochają ten sport. Tak jak ja oni się z piłką nie rozstają. Wydaje mi się, że grają najatrakcyjniejszy futbol na świecie.

Jeżeli taki futbol będzie grała KP Piła, będziesz szczęśliwy?
Jak najbardziej.

Rozmawiał Paweł Różycki