Football bloody hell

We wtorkowe popołudnie byliśmy świadkami trzecich już w tym sezonie derbów Piły. W rundzie jesiennej w bezpośrednich pojedynkach obie drużyny odniosły po jednym zwycięstwie. We wrześniu Soccersi na własnym stadionie wygrali 2:1, a w listopadzie czerwono-czarni przy Żeromskiego pokonali rywali 4:0.

Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków KP Piła. Gra prawie w całości toczyła się na połowie boiska gości, którzy sporadycznie starali się kontratakować. Zawodnicy KP Piła zmuszeni byli do mozolnego konstruowania ataku pozycyjnego. Było widać pomysł na rozmontowanie obrony gości, ale słabiej wyglądała realizacja tego pomysłu. W akcjach gospodarzy brakowało trochę szybkości i dokładności w podaniach. Mimo wszystko w 28 minucie KP Piła objął prowadzenie. Bardzo dobrym podaniem w pole karne popisał się Norbert Błaszczyk. Piłka spadła wprost pod nogi Kuby Pawłowskiego, który pewnym strzałem zdobył pierwszą bramkę spotkania. Wydawało się, że od tego momentu dużo łatwiej będzie się grało gospodarzom. Tak się jednak nie stało, ponieważ 10 minut później goście wyrównali. Jedna z niewielu akcji ofensywnych Soccersów zakończyła się golem. Solową akcją lewą stroną boiska popisał się skrzydłowy przyjezdnych, dośrodkował piłkę w pole karne gdzie napastnik strzałem głową zdobył bramkę wyrównującą. Pierwsza połowa meczu zakończyła się więc remisem.

W drugiej połowie spotkania dominacja w posiadaniu piłki po stronie KP Piła była jeszcze większa. Gościom tylko dwa razy w ciągu 45 minut udało się opuścić własną połowę boiska. Oprócz dużego posiadania piłki czerwono – czarni zaczęli też lepiej grać. Nadal konstruowali atak pozycyjny, nadal było sporo niedokładności, ale gra stała się szybsza i bardziej płynna. Wiele ożywienia wniósł wpuszczony na boisko po przerwie Mateusz Marcinkowski. Jego współpraca na lewym skrzydle z Dymitrem Zdunkiem przebiegała wzorowo i wynikało z niej dużo dobrych akcji ofensywnych. Jedna z nich zakończyła się golem. W 70 minucie Dima zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne. Piłka prześliznęła się jeszcze po głowie jednego z obrońców gości i spadła na prawe skrzydło, gdzie akcję ładnym i skutecznym strzałem domknął Jakub Cieślik.

Od tego momentu gospodarze stworzyli sobie przynajmniej pięć dogodnych akcji do zdobycia gola. Zabrakło im jednak skuteczności i żadna z nich nie została sfinalizowana. A jak mówi stare piłkarskie porzekadło – niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak było i tym razem. W ostatniej minucie spotkania goście przeprowadzili swoją drugą w tej połowie akcję ofensywną, która zakończyła się wątpliwym faulem 30 metrów od bramki KP. Prawdopodobnie duży wpływ na taką decyzję sędziego miała presja jaką nieustannie przez całe spotkanie wywierał na niego trener gości. Soccersi dośrodkowali w pole karne gospodarzy, a tam niefortunnie interweniował grający tego dnia bardzo dobre zawody Kacper Zieliński. Piłka po jego główce wpadła pod poprzeczkę bramki KP i pierwszy remis w derbach Piły stał się faktem. Jedyne co można w tym miejscu napisać, to słowa jakie wypowiedział po zwycięskim meczu w finale ligi mistrzów w 1999 roku sir Alex Ferguson – „Football bloody hell”

Klub Piłkarski Piła – UKS Soccer Stars 2:2

Skład Klubu Piłkarskiego Piła

Wiktor Baliński – Patryk Pisula, Hubert Pietrus, Hubert Kobusiński, Dymitr Zdunek –  Kacper Zieliński, Norbert Błaszczyk, Marcel Siuda – Michał Molak (Mateusz Marcinkowski), Jakub Pawłowski, Jakub Cieślik

Trenerzy: Karol Skiba, Adam Idzikowski

Bramki:

28’ 1:0 Jakub Pawłowski as. Norbert Błaszczyk

37’ 1:1 – Wiktor Pawełczak (Soccer Stars)

70’ 2:1 Jakub Cieślik as. Dymitr Zdunek

92’ 2:2 bramka samobójcza

Maciej Reinke